Tworzymy lekko nostalgiczne, ale mocno nietuzinkowe kocyki dla najmłodszych. Ręcznie szyte, okraszone miłością, szczyptą nonszalancji i gotowe do przytulenia. Dbamy o to, aby nasz proces produkcji był przyjazny zarówno dla ludzi jak i planety. Zanim przejdziemy do szczegółów, pozwól, że podzielimy się krótką historią niewielkiego zespołu, który stoi za naszą marką.

Aśka.

Będąc maluchem, często chodziłam w ubrankach, które szyła dla mnie mama (chyba kochała wtedy Thierry Muglera, bo ubranka były mocno w stylu ekstravaganza). To chyba była ta iskra, która rozpaliła moją miłość do świata mody. Jako nastolatka kochałam, przywracać do życia ubrania z lumpeksów, a gdy podczas studiów odkryłam świat mody zrównoważonej, przepadłam już kompletnie. Przez mgnienie oka prowadziłam nawet bloga o sustainable fashion. Ale myśl o projektowaniu i sprzedawaniu moich własnych produktów była zawsze zbyt przytłaczająca.

Opuściłam więc Polskę i wyruszyłam w poszukiwaniu swojej życiowej ścieżki za granicą. Pracowałam jako Project Manager w agencji kreatywnej w Amsterdamie i całkiem nieźle się bawiłam. Do czasu aż moje życie obróciło się o 180 stopni wraz z nadejściem COVID-19.

Kiedy odwiedzałam w Polsce przyjaciela *który stał się moim partnerem*, wybuchła pandemia i nie mogłam wrócić do Holandii, więc zostałam na chwile…nieco dłuższą chwilę…aż po prostu zostałam. Otoczona przyjaciółmi, rodziną i miłością, w końcu zdobyłam się na odwagę, by odpuścić zagraniczną karierę i podążyć za swoim modowym marzeniem. A potem, zaledwie kilka tygodni później, wydarzyło się coś jeszcze bardziej nieoczekiwanego- dowiedziałam się, że jestem w ciąży.

Hanna Lemoniada.

Teraz sama stałam się mamą, a moja iskra przerodziła się w żywy ogień. Zmęczona nudą sklepowych witryn, gdzie wciąż różowe dla dziewczynek, a niebieskie dla chłopców, zapragnęłam powiewu ekstrawagancji w garderobie mojej córki. Wyciągnęłam maszynę i zaczęłam szyć ubranka i dodatki, które byłyby czymś więcej niż kolejnym modowym konformizmem.

Chciałam tworzyć rzeczy wyjątkowe, tak jak te które szyła dla mnie moja mama. I wierzcie lub nie, ale okazało się, że nie ma na świecie lepszego uczucia, niż to gdy ożywiasz własne, twórcze wizje dla swojego malucha.

Pewnego dnia, uszyłam kocyk poklejony z resztek double-gauze i dodałam dookoła falbankę dla dodatkowej ozdoby i… Okazał się absolutnym hitem! That blanket became a hit, we used it all the time on our adventures, and I knew I had to share it with the world.

Aśka.

Będąc maluchem, często chodziłam w ubrankach, które szyła dla mnie mama (chyba kochała wtedy Thierry Muglera, bo ubranka były mocno w stylu ekstravaganza). To chyba była ta iskra, która rozpaliła moją miłość do świata mody. Jako nastolatka kochałam, przywracać do życia ubrania z lumpeksów, a gdy podczas studiów odkryłam świat mody zrównoważonej, przepadłam już kompletnie. Przez mgnienie oka prowadziłam nawet bloga o sustainable fashion. Ale myśl o projektowaniu i sprzedawaniu moich własnych produktów była zawsze zbyt przytłaczająca.

Opuściłam więc Polskę i wyruszyłam w poszukiwaniu swojej życiowej ścieżki za granicą. Pracowałam jako Project Manager w agencji kreatywnej w Amsterdamie i całkiem nieźle się bawiłam. Do czasu aż moje życie obróciło się o 180 stopni wraz z nadejściem COVID-19.

Kiedy odwiedzałam w Polsce przyjaciela *który stał się moim partnerem*, wybuchła pandemia i nie mogłam wrócić do Holandii, więc zostałam na chwile…nieco dłuższą chwilę…aż po prostu zostałam. Otoczona przyjaciółmi, rodziną i miłością, w końcu zdobyłam się na odwagę, by odpuścić zagraniczną karierę i podążyć za swoim modowym marzeniem. A potem, zaledwie kilka tygodni później, wydarzyło się coś jeszcze bardziej nieoczekiwanego- dowiedziałam się, że jestem w ciąży.

Hanna Lemoniada.

Teraz sama stałam się mamą, a moja iskra przerodziła się w żywy ogień. Zmęczona nudą sklepowych witryn, gdzie wciąż różowe dla dziewczynek, a niebieskie dla chłopców, zapragnęłam powiewu ekstrawagancji w garderobie mojej córki. Wyciągnęłam maszynę i zaczęłam szyć ubranka i dodatki, które byłyby czymś więcej niż kolejnym modowym konformizmem.

Chciałam tworzyć rzeczy wyjątkowe, tak jak te które szyła dla mnie moja mama. I wierzcie lub nie, ale okazało się, że nie ma na świecie lepszego uczucia, niż to gdy ożywiasz własne, twórcze wizje dla swojego malucha.

Pewnego dnia, uszyłam kocyk poklejony z resztek double-gauze i dodałam dookoła falbankę dla dodatkowej ozdoby i… Okazał się absolutnym hitem i wtedy już wiedziałam, że muszę się nim podzielić ze światem.

Cheerful Bambino.

I tak narodziło się Cheerful Bambino. Razem z moim partnerem Sebą, który wspierał mnie na każdym kroku i doradzał w kluczowych decyzjach, nareszcie miałam odwagę, aby wprowadzić moje marzenie o zrównoważonym biznesie w życie*. Byłam zdeterminowana, aby stworzyć firmę, która będzie nie tylko dbać o odpowiedzialną produkcję, ale też wprowadzać radość i beztroskę w świat dziecięcej mody. I tak rzuciłam się w nieznany świat, zakładając markę mody dziecięcej.

Na początek poświęciłam 8 miesięcy na naukę o branży dziecięcej i procesie tworzenia odpowiedzialnych, wypełnionych miłością produktów. Po długim researchu w poszukiwaniu odpowiednich materiałów, znalezieniu właściwego studia do szycia, dostawcy ekologicznych metek i opanowaniu sztuki pakowania czułam, że wszystkie elementy są dopracowane. Nareszcie byliśmy gotowi, aby wyjść z naszymi produktami w świat. Cheerful Bambino powstało, aby tworzyć dla Was produkty, które są naprawdę wyjątkowe — z miłością i dbałością o dobro planety w każdym szwie. 

Specjalnie podziękowania dla M., nic z tego by się bez Ciebie nie wydarzyło. 

Przytulam Was mocno! Aśka xoxo.